Zgodnie z obietnicą, pierwsza
subiektywna opinia Hot-elle i relacja z pobytu w 4-ro gwiazdkowym hotelu
Mercure Grand w Warszawie.
Każdą podróż
zawsze rozpoczynam od wirtualnej wycieczki, czyli sprawdzenia, co na temat
danego hotelu znajdę w internecie. Przejrzałam booking.pl, poczytałam fora i
wiedziałam już, że będzie dobrze. Bardzo dużo pozytywnych opinii i piękne
zdjęcia.
Do stolicy
pojechałam razem z moją przyjaciółką Martą. Kupiłyśmy bilet podróżnika za 69 zł
, który upoważnia do podróżowania PKP po całej Polsce podczas weekendu. Pociąg,
ku mojemu zaskoczeniu (chyba dawno nie jeździłam koleją) był wręcz luksusowy.
Ale wracając
do właściwego przedmiotu mojej oceny, czyli Hotelu Mercure Grand – placówka usytuowana
jest przy ulicy Kruczej 28 - niespełna 10 minut od Dworca Centralnego.
Jest godz.
11, podchodzimy do recepcji, doba rozpoczyna się o 14.00, ale mam nadzieję, że
uda nam się zameldować szybciej. Zarezerwowany pokój już na nas czeka. Teraz
trzeba tylko podjąć decyzję, czy ma być na piętrze dla palących, czy dla
niepalących. Ostatecznie decydujemy się na tę drugą opcję. Pokój 432 czyli 4
piętro – twin standard. Recepcjonistka z uśmiechem wręcza nam karty i wskazuje
drogę do windy. Oznakowanie w hotelu jest bardzo czytelne, więc trafiamy bez
żadnego problemu. W drodze do wind mijamy business center. Nie mam ze sobą
komputera, więc bardzo się ucieszyłam, że będę mogła skorzystać z internetu.
Otwarty 24h na dobę punkt z komputerem, drukarką, skanerem, materiałami
biurowymi dla osób uzależnionych od Internetu jest wybawieniem.
Trafiamy na
czwarte piętro. Wszystkie pokoje otwierane są przez karty elektroniczne, one również
włączają prąd w pokojach. Pokój jest przytulny. Z lewej strony stoją dwa łóżka,
na których zostawiono szlafroki i kapcie, z prawej stoliczek i dwa fotele. Na
stoliczku znajdujemy karteczkę : Mam na
imię KATIA. To ja przygotowałam dla Państwa ten pokój. Ewentualne opinie proszę
przekazać recepcji lub opisać je na odwrocie. Zapoznam się z nimi jutro rano.
Dziękuje i życzę miłego pobytu!
W centralnej
części stoi telewizor, na którym widnieje napis: Mercure Gran Hotel wita
Małgorzatę Kopcińską!
Pokój jest z
łazienką i wc. W łazience znajduje się duży oszklony prysznic, suszarka, lustro
powiększające do makijażu oraz ręczniki i wszystkie niezbędne kosmetyki :
balsam, żel pod prysznic, szampon, mydło. W pokoju stoi szafa z wieszakami i
minibarek (dodatkowo płatny) oraz sejf.
Będąc pod wrażeniem standardu hotelu,
zaczęłyśmy wymieniać się poglądami przy kawie – w pokoju był czajnik z kawami i
herbatami w saszetkach. Bardzo szybko okazało się, że Marta zwraca uwagę na
zupełnie inne rzeczy niż ja. Dla mnie, jako hotelarza, który zna funkcjonowanie
hotelu od drugiej strony, ciekawe było, na jakim programie pracuje recepcja (na
Fidelio ), jakie jest średnie obłożenie hotelu, czy przyjeżdżają tu goście
biznesowi czy turystyczni? Martę ciekawiły inne szczegóły. Jak można spędzić
wolny czas w hotelu i w jaki sposób obsługa będzie wiedziała, że w barku w
pokoju nic nie zostało wypite.
Po krótkim
odpoczynku postanowiłyśmy zwiedzić hotel. Wsiadając do windy, zauważyłyśmy
przycisk z napisem „Fitness”. Zjechałyśmy na poziom -1. Rowerki, bieżnie orbitreki
– szkoda, że nie wzięłyśmy strojów sportowych, bo chętnie skorzystałybyśmy z
tych atrakcji. W strefie fitness jest też sauna.
Następnie
udałyśmy się do lobby, z którego można przejść do baru i restauracji. Naszą
uwagę przykuł stojące w centralnej części holu pianino. Pracownik baru
poinformował nas, że czasem można trafić na krótkie koncerty wykonywane na tym
instrumencie.
Restauracja
jest duża w beżowo-brązowej kolorystyce, filary okryto plisowanym materiałem w
kolorze ecru, który dodaje temu wnętrzu uroku i sprawia, że sala staje się
bardziej kameralna.
Od zastępcy
kierownika zmiany dowiadujemy się, że hotel, który ma ponad 60 lat, niedawno
przeszedł gruntowny remont i od roku 2008 funkcjonuje pod marką Mercure. Hotel
jest nastawiony na klienta biznesowego przyjeżdżającego do Warszawy w
interesach. Ku mojemu zaskoczeniu, wnętrza nie są smutne i przytłaczające, jak
w innych biznesowych hotelach.
W Mercure szare i pastelowe wnętrza przełamane
są kolorowymi akcentami. Czerwone i bordowe dodatki ożywiają przestrzeń, dodając jej energii.
Całość sprawia, że człowiek czuje się tu dobrze.
Jako młodą
mamę, interesowało mnie, czy hotele nastawione na gości biznesowych posiadają
również udogodnienia dla rodziców podróżujących z dzieckiem. W Mercure Grand
Hotel dzieci do 12 roku życia nocują bezpłatnie pod warunkiem, że nie
korzystają z oddzielnego łóżka, mają również bezpłatne śniadanie. Dla maluchów
można wypożyczyć łóżeczko, a w restauracji znajdziemy krzesełko dla
najmłodszych dzieci.
Hotel
posiada 299 pokoje w różnych standardach. Najdroższy kosztuje 1650 zł za dobę.
Jako ciekawskie z natury kobiety, nie mogłybyśmy sobie odmówić obejrzenia
takiego apartamentu. Nie było z tym problemu. Pani Bożenka z recepcji
zaprowadziła nas do jednego z nich. Pokój był znacznie większy od naszego.
Posiadał dwa oddzielne pomieszczenia. Wydzielono część sypialną, z której było
bezpośrednie wejście do łazienki z dużą wanną - oraz cześć dzienną, gdzie można
zaaranżować małe spotkanie służbowe. Naszą uwagę przykuł jeszcze jeden istotny
szczegół. W pokoju, zamiast czajnika elektrycznego, był mały ekspres do kawy na
specjalne kapsułki.
Jeśli chodzi
o obłożenie hotelu – w tygodniu nocuje tu wielu gości, w weekendy natomiast placówka
jest zdecydowanie mniej obłożona. Podobnie jest w wakacje, kiedy łatwiej
znaleźć nocleg w Warszawie, można tez liczyć na ciekawe promocje.
Na
zwiedzaniu hotelu i Warszawy minął nam prawie cały dzień. Widziałyśmy m.in.
niesamowite Muzeum Powstania Warszawskiego – polecamy! Wieczorem z wielu
planowanych opcji wybieramy oglądanie telewizji i leżenie na naszych wygodnych
łóżkach w pokoju.
Jest
niedziela, i coś na co czekałam cały weekend – śniadanie! Kosztuje 65 zł od
osoby, więc spodziewam się bardzo dużego wyboru dań. No i nie zawiodłam się.
Menu jest tak bogate, że spędzamy w restauracji 1,5 godziny. Jest wszystko: z
dań na ciepło można zjeść jajecznicę, trzy rodzaje kiełbasek, bekon. Ogromny
wybór wędlin i serów, do tego twarogi, jogurty, musli no i pieczywo: razowy
chleb z pestkami był cieplutki jakby był prosto z piekarni. Można zjeść jajka,
owsiankę, zrobić sobie sałatkę owocową z melona, ananasa, grejpfruta z pestkami
dyni, słonecznikiem. Do picia kawa rozpuszczalna, herbata, kawa i cappuccino z
ekspresu. Na deser racuchy, ciasteczka, mufinki – jest po prostu wszystko.
Zgodnie stwierdzamy że każdy znajdzie coś dla siebie. Obcokrajowcy
przyzwyczajeni do śniadań kontynentalnych czy typowych
angielskich,
wegetarianie, osoby na specjalnych dietach – każdy! Śniadanie rozpoczyna się o
godzinie 6.30 i kończy o 11.00. My jesteśmy koło 9.30 i mimo że przed nami śniadanie
jadło już wielu gości, na stołach i platerach tego nie widać. Obsługa dba o to,
aby uzupełniać brakujące dania na bieżąco. To wielki plus, gdyż nie raz trafiło
mi się bywać w hotelach, w których obowiązywała zasada - kto pierwszy ten
lepszy.
Po śniadaniu
wracamy do pokoju, żeby trochę odpocząć. Doba kończy się o 12, ale nam udaje
się ją bezpłatnie przedłużyć do 14.
Weekend
minął nam bardzo szybko i bardzo przyjemnie. O naszym pobycie w Mercure Grand
Hotel mogłabym pisać długo. O wielu rzeczach nie wspomniałam, wielu nie
zdążyłam zobaczyć i wiele będę pamiętać. Mam nadzieję - do zobaczenia w Mercure!Już wkrótce relacja z pobytu w Mercure okiem turystki, mniej branżowo ale równie ciekawie - zapraszam!